Ludzie nie są zadowoleni, kiedy umyka im część historii, co niestety zdarza się, kiedy wydawnictwa decydują się na wydania swoich mang bez obwolut. Autorzy często umieszczają na okładce króciutkie historyjki, które ciężko wcisnąć w jakiekolwiek inne miejsce, często zostają więc pominięte. Dango całkiem zgrabnie poradziło sobie z tym problemem, umieszczając na końcu tomiku grubszą, śliską stronę z historyjkami z obwoluty. Dzięki temu polski czytelnik może być pewien, że żadna część historii go nie ominie.
Jeśli chodzi o kreskę, to jest ona bardzo delikatna i trochę niedbała, co niezwykle pasuje do klimatu samej historii. Bohaterowie mają przyjemne do pooglądania twarze, tła są narysowane dosyć szczegółowo i nie odnosi się wrażenia, że wszystko dzieje się w próżni. Autorka potrafi korzystać z rastrów i nie wpycha ich wszędzie na siłę, co niestety zdarza się w niektórych mangach. Rysunki są po prostu bardzo nastrojowe i spokojne – tak jak historia, którą mają nam przekazać.
Przeczytaj więcej na blogu autorki recenzji.